top of page

komputer

Komputer (od ang. computer[a][1]; dawniej: mózg elektronowy, elektroniczna maszyna cyfrowa, maszyna matematyczna[2]) – maszyna elektroniczna przeznaczona do przetwarzania informacji, które da się zapisać w formie ciągu cyfr albo sygnału ciągłegoMaszyna roku tygodnika „Time” w 1982 roku.

Mimo że mechaniczne maszyny liczące istniały od wielu stuleci, komputery w sensie współczesnym pojawiły się dopiero w połowie XX wieku, gdy zbudowano pierwsze komputery elektroniczne. Miały one rozmiary sporych pomieszczeń i zużywały kilkaset razy więcej energii niż współczesne komputery osobiste (PC), a jednocześnie miały miliardy razy mniejszą moc obliczeniową.

Małe komputery mogą zmieścić się nawet w zegarku i są zasilane baterią. Komputery osobiste stały się symbolem ery informatycznej i większość utożsamia je z „komputerem” właśnie. Najliczniejszymi maszynami liczącymi są systemy wbudowane sterujące najróżniejszymi urządzeniami – od odtwarzaczy MP3 i zabawek po roboty przemysłowe.

Muzyka (ze stgr. μουσική mousiké „sztuka Muz”) – sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Jedna z dziedzin sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka przez dźwięki.

Struktury dźwiękowe składają się z zestawów fal akustycznych o celowo dobranych częstotliwościach i amplitudach oraz ciszy pomiędzy nimi. Celem muzyki jest samoekspresja oraz przekaz subiektywnych odczuć kompozytora lub wykonawcy, który ma wpływ na odczucia, reakcje i świadomość słuchacza przetwarzającego te doznania w sposób zupełnie indywidualny. Od mowy ludzkiej różni się znacznie większą abstrakcyjnością przekazywanych treści oraz wykorzystaniem, oprócz głosu ludzkiego, instrumentów muzycznych oraz wszelkich dźwięków elektronicznych, naturalnych i nieartykułowanych.

Muzyka jest jednym z przejawów ludzkiej kultury. Można przyjąć, że muzyka od zawsze towarzyszyła człowiekowi w pracy, zabawie, odpoczynku oraz w obrzędach, najpewniej również od początku łączona była z tańcem i słowem. Z początku muzyka służyła celom praktycznym – pomagała w pracy zespołowej, była formą komunikacji, później stała się także elementem tożsamości zbiorowej. Z czasem wykształciła się jako jedna z gałęzi sztuki.

-------------------------------------------------------------------

Robuś, Robbie, Rob – nazywaj go, jak chcesz; oswajaj, jak umiesz; dobrze go poznaj, bo prędzej czy później będziesz musiał się z nim zaprzyjaźnić. I to wcale nie musi być szorstka relacja. Robot zabierze ci pracę? Możliwe, ale co w tym złego?

Dominuje jedna (określona) wizja przyszłości, w której musimy współdzielić Ziemię z robotami. To zazwyczaj wizja ponura, w której stajemy się ofiarami dużo mądrzejszych od nas maszyn. Kinematografia, literatura, sztuki wizualne – wszyscy nas straszą, a my nad wyraz chętnie ulegamy tym lękom. Drżą pracownicy korporacji, których czynności z łatwością mogą być zastąpione przez inteligentne roboty. Swoje dni w pracy odliczają też pracownicy fabryk, szczególnie ci przy taśmach produkcyjnych, oraz wszyscy wykonujący proste czynności. Nieuchronnie zbliżamy się do końca świata, jaki znamy. Czy naprawdę mamy powody, żeby się bać?  

I tak, i nie. Bo z jednej strony nie zmniejszy się zatrudnienie, ale zmienią się umiejętności, których będą poszukiwać pracodawcy. Rzeczywiście, może się okazać, że niektóre zawody nie będą już tak potrzebne, jak były przedtem. To nieuchronna zmiana, na którą po prostu trzeba być gotowym.

 

Ale pamiętajmy, że robot niekoniecznie musi być intruzem, a wręcz może znacznie ułatwić nam wykonywanie obowiązków i odciążyć nas w wielu czynnościach. Bo co złego jest w tym, że robot wykona za nas nielubiane przez nas czynności? Wyobraźcie sobie świat, w którym roboty prasują za nas koszule – ja nie miałabym z tym problemu.

Ale żarty na bok.

Na początek rozprawmy się z kilkoma mitami. Jak się okazuje wzrost gospodarczy i rozwój technologiczny generują większe zapotrzebowanie na pracowników. Nie spełniły się czarne wizje luddystów, ani technosceptyków – automatyzacja i mechanizacja czyni wykonywanie pewnych zawodów łatwiejszymi i pozwala zoptymalizować czas pracownika. A więc zyskujemy – 1:0 dla nas.

Przypominacie sobie krytyczne głosy w sprawie prac nad samochodami sterowanymi za pomocą sztucznej inteligencji? A szacuje się, że po wprowadzeniu ich do powszechnego obiegu, ilość wypadków diametralnie spadnie, co za tym idzie – śmiertelność na drodze. Dlaczego? Bo najsłabszym elementem układanki był do tej pory człowiek za kierownicą – podatny na zmęczenie, z zaburzoną koncentracją, nierzadko prowadzący pojazd pod wpływem używek. A samochody wyposażone w sztuczną inteligencję, radary i czujniki reagujące na otoczenie w czasie rzeczywistym są w stanie samodzielnie prowadzić maszynę minimalizując ryzyko praktycznie do zera.

To nie jest artykuł, który ma cię uspokoić i utwierdzić w przekonaniu, że ludzkość zmierza w dobrym kierunku, a twoje dzieci będą żyły w świecie pełnym piękna, dobra i żywności eko. To jest tekst, w którym traktujemy cię jak dorosłego i mówimy jak jest. Przez kilka tysięcy lat uważaliśmy się za panów Ziemi, najmądrzejszych i najsprytniejszych – ale bardzo możliwe, że ten okres niebawem przejdzie do historii. Już wkrótce ludzkość może stać się jednym z elementów nowego świata stworzonego przez sztuczną inteligencję. Słynny astrofizyk Stephen Hawking przestrzega przed jej rozwojem, zaznaczając, że może to oznaczać koniec rodzaju ludzkiego. W te same tony uderzają słynni przedsiębiorcy wizjonerzy, tacy jak Elon Musk czy Bill Gates. Czego jeszcze nie wiesz? 
Tego, że jest dużo gorzej niż sądziłeś. W zasadzie mamy już przesrane. Tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy. 



Bunt maszyny
W lipcu 2015 r. w fabryce w Niemczech robot przemysłowy zabił człowieka. Jak zabił? Normalnie. Chwycił go, cisnął nim o ziemię i zmiażdżył. Brutalna okropna śmierć z ręki (z braku lepszego słowa) maszyny dysponującej siłą tysiąc razy większą od siły ludzkich mięśni. Zdarzenie miało miejsce w fabryce Volkswagena, a poinformowała o nim na Twitterze dziennikarka „Financial Times” Sarah O’Connor. No i się zaczęło. Trzeba być z Plutona, żeby nie znać fabuły „Terminatora” i nie skojarzyć nazwiska reporterki z Sarą Connor, pierwszą bohaterką filmowej rebelii przeciw robotom. Dlatego nietrudno zgadnąć, że wpis z Twittera stał się sensacją, a Bogu ducha winna reporterka dziennika ekonomicznego błyskawicznie awansowała na przywódczynię ruchu przeciw robotom zabijającym ludzi. To oczywiście przypadkowa sytuacja, nieszczęśliwy wypadek, który zyskał rozgłos dzięki zbieżności nazwisk. Ale też symboliczna zapowiedź tego, co może wydarzyć się w przyszłości.



Nowy klasa robotnicza
Robot–morderca z niemieckiej fabryki nie został zaprogramowany do zabijania ludzi. Jego przeznaczeniem była bezduszna harówka przy produkcji samochodów. Maszyna pracowała w specjalnej klatce uniemożliwiającej dostęp do niej robotnikom Volkswagena. Jej ofiara znalazła się w owej klatce, bo musiała – konieczne było wykonanie serwisu robota. Coś poszło nie tak i zginął człowiek. Takie wypadki nie powinny nikogo dziwić – w światowej gospodarce pracuje już blisko milion robotów. Tylko w 2014 roku na całym świecie sprzedano prawie ćwierć miliona tego typu urządzeń. Ale rosnąca liczba robotów przemysłowych to jeszcze nie powód do niepokoju. Potężne mechaniczne ramię przytwierdzone do podłogi w cuchnącej smarem i ludzkim potem fabryce nie będzie cię gonić, żeby cię zabić. Co innego działający w trybie autonomii robot na czterech kołach – albo nogach.

Przewaga we wszystkim
Spróbujmy podsumować to, na czym w tej chwili stoimy w kwestii rywalizacji rodzaju ludzkiego z maszynami. Od kilkunastu lat nie mamy już nadziei na wygraną z nimi w szachy czy warcaby. Nadal jako ludzkość wygrywamy z komputerami w grę go albo pokera, choć to pewnie kwestia czasu, kiedy i na tym polu nas prześcigną.
A jak jest z testami na inteligencję? Tutaj też przestajemy odstawać. 
W 2015 r. komputer po raz pierwszy w historii poradził sobie z testami IQ lepiej niż człowiek. To nie koniec przewag sztucznej inteligencji. Widzimy mniej niż roboty, słyszymy mniej, jesteśmy też od nich wolniejsi. Ba, wolniejszy od robotów jest nawet Usain Bolt! Zbudowany przez amerykańską firmę Boston Dynamics czteronożny Cheetah biega z prędkością ponad 45 km/h, a więc szybciej niż atomowy Jamajczyk. O sile nie ma nawet co wspominać – na tym polu nie jesteśmy nawet w stanie stanąć do rywalizacji z robotami. Maszyny nadal dużo gorzej od ludzi czy zwierząt poruszają się na dwóch nogach, dużo gorzej radzą sobie też z precyzyjnymi zadaniami manualnymi – ale postęp, który dokonuje się w tej mierze, jest ogromny. Nieubłaganie zbliża się czas, gdy jedyną przewagą człowieka nad robotem będzie umiejętność „wyzerowania” pół litra wódki pod transmisję meczu reprezentacji Polski w piłce nożnej...

Zabij i zapomnij
Bądźmy szczerzy – nikt nie boi się tego, że przegra z kompem w szachy. To co najwyżej przykra okoliczność. Obawiamy się robotów bojowych, automatycznych zabójców likwidujących cele bez refleksji i bez wahania. Mamy złą wiadomość – samodzielnie zabijające roboty już istnieją. Strefy zdemilitaryzowanej między dwiema Koreami strzegą maszyny Samsung Techwin SGR–A1, roboty, które przy pomocy kamer w dzień i w nocy lokalizują intruzów próbujących przedostać się z Północy na Południe. Urządzenie namierza cele z odległości aż czterech kilometrów. Jeśli te nie zatrzymają się i nie podniosą rąk, maszyna zrobi z nich sito w kilka 
sekund. Zabójcza broń Samsunga wyposażona jest w przypominający belgijski FN Minimi karabin maszynowy K–3 produkowany przez Daewoo i może funkcjonować bez autoryzacji ze strony operatora. Po prostu – jeśli znalazłeś się w niewłaściwym miejscu i czasie, jesteś bardzo martwy. Z kolei Izrael na terytoria okupowane wysyła autonomiczne łaziki o nazwie Guardium, które patrolują tereny zamieszkane przez Palestyńczyków i wyszukują zagrożenia. Łazik może poruszać się całkowicie samodzielnie i choć nie jest uzbrojony, to może wezwać wsparcie z powietrza. Czy system może się pomylić? Oczywiście, że może. Już w 1988 r. system kierowania ogniem AEGIS zamontowany na krążowniku „USS Vincennes” patrolującym wody Zatoki Perskiej wykrył obiekt latający. W rzeczywistości był to irański samolot pasażerski, ale komputer uznał, że to ciężki myśliwiec. AEGIS przekazał swoją interpretację wojskowym i autoryzował decyzję o odpaleniu rakiet. Zginęło 290 cywili lecących irańskim Airbusem A300. Nadzór, kontrola, posłuszeństwo? Pieprzenie.

 


Terminator: reaktywacja
Teraz najgorsze. To, co znaliśmy do tej pory, to zaledwie zapowiedź koszmarnej przyszłości zdominowanej przez roboty. O tym, jak będzie wyglądać, można się przekonać odwiedzając laboratoria firmy Boston Dynamics. Położona na przedmieściach Bostonu niepozorna hala fabryczna z czerwonej cegły to jedno z najbardziej niepokojących miejsc na Ziemi. Nie chodzi o wystrój. Tu właśnie inżynierowie Boston Dynamics, firmy kupionej w zeszłym roku przez Google, testują budowane przez siebie dziwaczne bezgłowe roboty poruszające się na dwóch i czterech nogach. W tej firmie powstał AlphaDog, budzący lęk prototyp czteronożnego muła roboczego, który wygląda jak bezgłowe mechaniczne zwierzę, a w zamierzeniu ma pomagać nosić żołnierzom wyposażenie w trudnym terenie. Boston Dynamics zbudowało też model Cheetah, czyli najszybszego czteronożnego robota w historii. Jest wreszcie perła w koronie firmy, robot o nazwie Atlas. To srebrzysta kupa stali i kabli stojąca na dwóch nogach, dysponująca dwiema rękami i zaopatrzona w głowę, w której rolę oczu pełnią kamery. Atlas jest przyszłością światowej robotyki – ta konstrukcja została wybrana przez amerykańską agencję rozwoju techniki wojskowej DARPA jako baza dla przyszłych projektów budowy wieloczynnościowych robotów, które mają być używane przez wojsko w misjach humanitarnych i ratunkowych. Ale trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że Atlas łudząco przypomina model T–800, robota zabójcę z filmu „Terminator”... I choć na razie chodzi powoli i ostrożnie, to pewnego dnia nauczy się biegać i skakać i będzie w tym lepszy od ciebie. A w końcu armia uzna, że z Atlasa byłby świetny żołnierz przyszłości. Bo nie oszukujmy się, wprawdzie najczęstszym marzeniem każdego amerykańskiego generała jest przelecenie swojej sekretarki przebranej za kagiebistkę, ale drugim w kolejności jest zbudowanie niepokonanej armii robotów–zabójców.

Wojny robotów
Takie plany amerykańska armia snuje już od dawna. W oficjalnych dokumentach mówi się, że realizacja projektu autonomicznych maszyn do zabijania walczących na froncie to kwestia najbliższych trzydziestu pięciu lat. Autorzy wydanego w czerwcu 2015 roku raportu będącego podsumowaniem sympozjum zorganizowanego przez armię USA stwierdzają, że w okolicach 2050 roku na polach bitew liczba robotów będzie znacząco przewyższać liczbę ludzi, a decyzje podejmowane przez maszyny – także te dotyczące otwarcia ognia – nie będą wymagały akceptacji człowieka. Mówi się nawet, że US Army rozpoczęła prace nad tajnym projektem, który miałby zaowocować stopniowym wprowadzeniem do służby robotów bojowych z dużą autonomią działania na polu bitwy. Innymi słowy – nadchodzi era wojen robotów samodzielnie decydujących o tym, do kogo strzelać. Ten scenariusz jest tak przerażający, że organizacja Human Rights Watch od trzech lat prowadzi globalną kampanię pod 
hasłem „Stop Killer Robots” (Stop robotom zabójcom) starając się mobilizować światową społeczność wokół tematu zakazu rozwijania i stosowania na polu bitwy bezrefleksyjnych maszyn–zabójców. Twórcy inicjatywy naciskają, by stosowania robotów bojowych zakazał specjalny międzynarodowy traktat podpisany pod auspicjami ONZ. Ale czy roboty na pewno potrzebują broni, by cię zabić? 
Oczywiście, że nie.

 



Nie ufaj samochodom
W niedalekiej przyszłości, pełnej autonomicznych aut poruszających się po drogach bez kontroli kierowcy, zabić cię będzie mógł twój własny samochód! Serio. Wyobraź to sobie – twój automatyczny pojazd mknie po szosie, ty w tym czasie grasz na telefonie w „Candy Crush Saga” albo zabawiasz się na tylnym siedzeniu z partnerką. Nagle coś idzie nie tak, w aucie strzela opona i rozpędzony pojazd leci wprost na grupkę rozśpiewanych pierwszaków czekających na autobus na przystanku. Za chwilę twój SUV wbije w ten tłumek i przemieli maluchy na czerwoną miazgę. Co w takiej sytuacji zrobi system zarządzający pojazdem? Bardzo możliwe, że trzeźwo oceni sytuację i uzna, że w tej sytuacji lepiej wykonać gwałtowny manewr i zjechać twoim autem w przepaść, ratując w ten sposób dzieci od bolesnej śmierci. No, zginiesz ty, ale uratowane zostanie wiele innych istnień. Twoje zdanie w tej kwestii nie będzie miało znaczenia, system zdecyduje za ciebie, decyzja zapadnie w ułamku sekundy, bez zawahania i ckliwych pożegnań. Nie mówimy tu o hipotetycznych sytuacjach, ale o czymś bardzo realnym – w ostatnich latach bezzałogowe samochody Google’a przejechały blisko trzy miliony kilometrów po drogach publicznych USA i jesteśmy tylko o krok od pełnego uczestnictwa samochodów autonomicznych w ruchu ulicznym. Jeśli wszyscy zaczniemy jeździć takimi pojazdami, to system który nimi zarządza przejmie kontrolę nad tym, co dzieje się na drodze – i nad tym kto ma żyć, a kto nie. A wtedy przestaniesz być panem sytuacji. Ups, już dawno przestałeś nim być – tylko nie chcesz się z tym pogodzi.Laboratorium Facebook Artificial Intelligence Research dokonało rewolucyjnego odkrycia w zakresie rozwoju sztucznej inteligencji. Stworzone przez niego chatboty (programy, które mają za zadanie prowadzenie rozmowy) miały za zadanie coraz efektywniej ze sobą negocjować. Wpadły więc na pomysł wytworzenia własnego, bardziej skutecznego w negocjacjach języka, zamiast używania angielskiego.

Matury za nami, zaczęły się wakacje... Koniec stresu? Nie do końca. Maturzyści właśnie teraz podejmują jedną z najważniejszych decyzji, która może zaważyć na całym ich życiu - wybór kierunku studiów. Czym się kierować przy składaniu papierów na studia?

bottom of page